Resa
Adminek
Dołączył: 12 Maj 2005
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Olsztynek
|
Wysłany: Nie 13:56, 26 Mar 2006 Temat postu: Skąd się wzięły lwy w Gdańsku |
|
|
To jest moja własna legenda. Proszę nie kopiować.
Dawno temu, w Gdańsku, żył pewien człowiek. Nosił on imię Karol Brodeck. Jeździł po świecie w poszukiwaniu nieznanych gatunków roślin i zwierząt. Pewno razu wybrał się na wyprawę do Afryki. Znalazł tam malutkiego kotka. Kotek miał piękne złociste futerko. Karol długo szukał jego matki. Nie znalazł. Był pewien, że maleństwo samo nie przeżyje . Postanowił zabrać je do Gdańska – do domu. Najpierw karmił je mlekiem, później mięsem. Kotek rósł. Podróżnik był jednak tak zapracowany, że nawet tego nie zauważał. Wychodził z gospody świtem, wracał nocą. Pewnego dnia już dorosły kotek wydostał się na dwór. Miał dosyć życia w zamknięciu i bał się ludzi. Gdy podróżnik wrócił do domu , chciał swojego „małego kotka” nakarmić.. Włożył jedzenie do miski i poszedł spać. Gdy rano zobaczył, że miska nadal jest pełna (co się nigdy nie zdarzało), zauważył brak kota. Postanowił go poszukać. Gdy wyszedł z gospody, podszedł do niego pewien mężczyzna.
- Panie, wie pan, że ja widziałem przedziwne zwierzę? Było tu, o tu! – Mężczyzna pokazał palcem na małą boczną uliczkę – I pobiegło tam! Co to było? Nie wiem. Jak kot to wyglądało, tylko, że miało grzywę i było dużo większe! Słyszał pan o czymś takim? – Mężczyzna zakończył i nie czekając na odpowiedź pobiegł szybko do gospody podzielić się ta niezwykłą wieścią z innymi. Zaintrygowany Karol Brodeck usiadł na kamieniu i myślał o dziwnym zwierzęciu z opowiadania tego mężczyzny. Co to mogło być? Nie miał pojęcia. Zamyślony ruszył wolnym krokiem w kierunku morza. I wtedy je zobaczył. To zwierzę było wspaniałe. Jego złocista grzywa była niczym korona, a połyskliwe futro jak szata. Jego oczy były bursztynowe. Wyglądał jak król wszystkich zwierząt. Podróżnik stał i nie chcąc go spłoszyć nie ruszał się. To musiało być zwierzę o którym mówił mężczyzna. Nigdy nie widział takiego zwierzęcia. Po chwili więcej osób przyszło popatrzeć na nie. Gdańszczanie nie mogli oderwać o niego wzroku. Zwierzę jednak, widocznie przestraszyło się ludzi, bo uciekło. Podróżnik dopiero wtedy przypomniał sobie o kotku, którego szukał. Już miał iść do domu, gdy wpadł mu do głowy pewien pomysł. Sam się przeraził. „ To był mój kotek z Afryki!” – pomyślał podróżnik – „ Muszę go znaleźć!” – Karol po stanowił zostać całą noc na plaży i czekać aż kot wróci. Noc przeszła w świt, świt zamienił się w ranek, a kot nie wracał. Karol Brodeck ruszył wzdłuż plaży w poszukiwaniu swojego kota Zastanawiał się czy jeszcze kiedyś zobaczy to wspaniałe królewskie zwierzę. Gdy tak szedł i myślał zauważył, że ktoś jest w wodzie. Ten ktoś się topił. Podróżnik nie potrafił pływać, nie mógł pomóc topiącej się dziewczynce. Widział, że jest przerażona, że nie wie co robić i zaraz utonie. Karol wpadł w panikę. Nie było tu żadnego domu, nie zdążyłby kogoś zawiadomić. Zobaczył kota. Ten spojrzał na niego swoim wyniosłym wzrokiem i bez większego zastanowienia wskoczył do wody. Płynął do dziewczynki. Podróżnik widział, że kot podpłynął do dziecka. Mała wdrapała mu się na grzbiet i potężny kot popłynął do brzegu. Nadal przerażony Karol podbiegł szybko do dziewczynki i kota. Wyczerpana dziewczynka przytuliła buzię do kociej grzywy - „Dziękuję” - wyszeptała. Zwierzę wstało, spojrzało na dziecko i na Karola, po czym odwróciło się i majestatycznie odeszło Mężczyzna długo za nim patrzył, po chwili podszedł do dziewczynki. Miała ona czarne włosy. W tej chwili całkiem mokre.
- Jestem Anna. Co to było za zwierzę?
- To kot, wielki i potężny, ale jednak kot – chodź, zaniosę cię do mamy – po tych słowach Karol wziął dziewczynkę na ręce i zaniósł do domu.
Wszyscy gdańszczanie poznali historię tego wspaniałego zwierzęcia. Od tamtej pory mądre zwierzę zawsze pomagało ludziom znajdującym się w niebezpieczeństwie. Pojawiał się jak dobry duch – bezszelestnie i jakby znikąd – spełniał swoje zadanie, a potem znikał. Nikt nigdy nie widział go z bliska. Karol Brodeck był jedynym, do którego potężne zwierzę zbliżało się niekiedy. Siedzieli wtedy obok siebie na złocistej plaży i patrzyli przed siebie w niemym porozumieniu. Człowiek i zwierzę .A pewien bardzo uczony mieszczanin orzekł, że ten dzielny i bohaterski zwierz to lew, najprawdziwszy król zwierząt. Dla upamiętnienia tych wydarzeń i bohaterstwa płowego kota Gdańszczanie zdecydowali, by lew stał się symbolem Gdańska.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Resa dnia Nie 16:19, 09 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|