Forum Forum zwierzaki domowe Strona Główna
FAQ  Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Grupy  Użytkownicy  Szukaj  Rejestracja  Zaloguj
Co łączy ludzi? -2 cz.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum zwierzaki domowe Strona Główna -> Twórczość forumowiczów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marysia W
głośny jak lew
głośny jak lew



Dołączył: 12 Maj 2005
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 20:10, 01 Gru 2005    Temat postu: Co łączy ludzi? -2 cz.

Opowiadania mojego autorstwa jak i mojej koleżanki- pseudo Ptimulka.Smile

Agata Spike i Ptimulka

Jak sukienka połączyła dwoje ludzi
cz.1
W grodzie gdańskim żyło sobie zamożne i szczęśliwe małżeństwo: Heweliusz i Zuzanna. Heweliusz był bratem księcia grodu. Pewnego słonecznego dnia na świat przyszła Scholastyka- córka Heweliusza i Zuzanny. Niestety, Zuzanna zaginęła w tajemniczych okolicznościach, i wszyscy przyjęli, że umarła. Po prostu pewnego dnia, kiedy Heweliusz obudził się, Zuzanny nigdzie nie było. Bardzo długo płakał za nią, ale w końcu próbował o niej zapomnieć, przynajmniej dla dobra Scholastyki. Po kilku latach, kiedy Scholastyka skończyła już pięć lat, zaczęła marzyć o nowej sukience- takiej którą będzie mogła wkładać na każdą okazję...
-Ojcze, tak bardzo chciałabym mieć sukienkę! -powiedziała pewnego dnia do Heweliusza.
-Ależ Scholu, przecież masz ich tyle!- roześmiał się ojciec.
-Żadnej nie lubię na tyle, by nosić ją zawsze. A ty, ojcze, mógłbyś ją dla mnie dostać. –powiedziała Scholastyka.
-Nie sądzę. Trudno jest ci dogodzić, ale będę próbował. Powiedz tylko, jaka to ma być sukienka?
-Mniemam, ojcze, że wiesz jaka. Wiesz doskonale, że moje zabawki są tylko z wełny, a i taką też sukienkę chciałabym dostać.
-No dobrze, zgadzam się, Scholastyko, ale nie wiem nadal jak ją dostanę!
-Coś wymyślisz na pewno. -odparła Schola.
I rzeczywiście, Heweliusz poznał ubogą szwaczkę, Dorotę, która nie miała już pieniędzy by kupić materiał od kupca.
Heweliusz postanowił pomóc młodej dziewczynie. Dorota zgodziła się. Mijały miesiące, a Heweliusz coraz bardziej lubił Dorotę, aż wreszcie zakochał się w niej, chociaż Dorota była bardzo młoda, a Heweliusz był już w średnim wieku.
Zebrał się na odwagę i poprosił młodziutką szwaczkę o rękę, która ku zdziwieniu Heweliusza nie zgodziła się.
-Zrozum, Heweliuszu, że naprawdę jestem ci bardzo wdzięczna za to co dla mnie zrobiłeś, i kocham cię mocniej niż kogokolwiek i wyszłabym za mąż za ciebie, gdyby nie to, że miałeś już żonę. A ja nie chcę być zamiast twej dawnej żony...No bo przyznaj szczerze, Heweliuszu, że gdyby nie śmierć twej Zuzanny nie pokochałbyś mnie. –powiedziała Dorota.
Heweliusz zasmucił się, i przez to zaczęli się co raz częściej kłócić.
Pewnego dnia postanowił spełnić życzenie Scholastyki, więc wybrał się do zamorskiego kupca, i kupił u niego wełnę i jedwab. Gdy wrócił, poprosił Dorotę, by uszyła sukienkę dla jego córki. Dziewczyna, choć z pewną niechęcią, zaczęła szyć. Cieszyła się, że ma już wełnę, i że Heweliusz kupił dla niej narzędzia do szycia, cieszyła się też, że Heweliusz chciał, by uszyła ją ona, prosta i niedoświadczona jeszcze szwaczka. Ją - która dla biedaków robiła kiedyś nędzne i ubogie ubrania. Schola tak bardzo się ucieszyła, że mocno przytuliła Dorotę, a tej zmiękło serce.
W nocy Dorota zaczęła się zastanawiać nad sprawą ślubu z Heweliuszem, i już żałowała swej decyzji...
Od samego rana Heweliusz i Dorota kłócili się. Schola nie mogła znieść ciągłych kłótni swego ojca i Doroty. Postanowiła szczerze porozmawiać z dziewczyną. W tajemnicy przed ojcem próbowała ją przekonać do zmiany decyzji. Po namyśle Dorota przyznała Scholi rację. I zaczęło się szczęśliwe życie, kłótnie w domu ustały, a wkrótce Dorota i Heweliusz wzięli ślub. Schola była bardzo, bardzo szczęśliwa, ponieważ miała wreszcie mamę, bo przecież prawdziwej nigdy nie widziała.
Niestety...
W czasie wielkiej powodzi tragicznie zginęła Schola, która bawiła się w tym czasie na dworze. Woda nie dotarła do domostwa Hewliusza, ale tereny poniżej zostały zalane. Heweliusz miał pretensje do swojej żony, że nie upilnowała jego ukochanej córki.
-Jak mogłaś być tak bezmyślna, Doroto! – krzyczał Heweliusz
-Ja nic nie zrobiłam, to twoja córka a nie moja, pilnowałam ją, ja, i ty mieliśmy takie same szanse na przeżycie jak ona.
-Jakaś ty bezmyślna! Ona była mała i nie wiedziała, co to powódź! – krzyczał nadal Heweliusz.
-To nie była moja córka i ja nie miałam zamiaru strzec jej jak oka w głowie. – zakończyła dyskusję Dorota.
Heweliusz miał już tego dość i postanowił podjąć straszną dla Doroty decyzję – zamierzał wyrzucić ją z domu. Następną jego decyzją było sprzedanie sukienki za jak najmniejszą cenę, aby pieniądze nie przypominały mu Doroty i Scholi.
Obie decyzje zostały wykonane.
Sukienka trafiła na targ. Tam kupił ją kupiec i podarował swojej córce, lecz nie spodobała jej się, i dlatego kupiec dał ją swojej siostrzenicy. Siostrzenica ta nie lubiła sukienek z wełny, a więc tak po kilku latach sukienka trafiła z powrotem na targ, gdzie zauważył ją właśnie przechodzący Heweliusz. Od razu przypomniał sobie o Scholastyce oraz o Dorocie, która tę sukienkę uszyła.
Kupił od razu sukienkę, choć nieco bardziej wytartą od czasu, kiedy ją ostatnio widział. Postanowił znaleźć Dorotę, co mu się po kilku dniach udało, i znów byli szczęśliwi.
Pewnego dnia ktoś zapukał do drzwi, mimo że Heweliusz nikogo się nie spodziewał. Otworzył drzwi…
-Zuzanna?!
-Heweliusz, tak długo czekałam na ten dzień!
-Ależ ty przecież umarłaś…
-Nie, porwali mnie zbójnicy, teraz po dziesięciu latach wracam, do ciebie i mojej ukochanej córeczki, gdzie ona jest Heweliuszu?
-Ona…Umarła tragicznie, podczas powodzi utopiła się, to wszystko moja wina, tylko moja naprawdę, bardzo mi przykro Zuzanno…
-Och! Nie tylko nie to!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Zostało po niej tylko to- sukienka, jej wymarzona.
-A skąd masz tę sukienkę, zgodziłeś się, aby ktoś obcy szył mojej córeczce ubrania!
-Ależ nie! Dorota to moja nowa żo…
-Jaka żo? Żo. Żo. Żona!
Dorota właśnie w tej chwili wyjrzała za drzwi do sieni.
-Oto ona!
-To ta twoja nowa żona? Chodź tu, moja panno! Heweliuszu jak możesz! Z taką młodą się ożeniłeś, i to pewnie jej wina, że nasza Schola umarła, jest niedoświadczona, to ona jest wszystkiemu winna!!! Bezmyślny mężu! To twoja wina! Ja, czy te młode dziewczę!
Heweliusz nie wiedział najpierw, jaką decyzję podjąć. Lecz w końcu wybrał:
-Kocham Dorotę, nikogo innego, ona jest biedną młodą dziewczyną. Może gdyby Dorota nie uszyła tej sukienki, nasza miłość nie przetrwałaby.
Zuzanna odeszła, szlochając.
Dorota i Heweliusz żyli długo i szczęśliwie, a Dorota urodziła córkę Annę, i gdy była trochę starsza, jej podarowała sukienkę.
I tak oto zwykła wełniana sukienka z jedwabną lamówką, uratowała miłość dwojga ludzi.
Koniec






Agata Spike i Ptimulka
JAK MIECZ POŁĄCZYŁ DWOJE LUDZI
Anna – córka Heweliusza i Doroty zawsze była najważniejszą osobą w życiu Doroty. Dla Heweliusza była jednak mniej ważna niż jego zmarła córeczka – Scholastyka, co Annie się nie podobało. Mimo tego Heweliusz bardzo kochał swoją drugą córeczkę. Anna nie znała innego życia oprócz takiego, kiedy jest się bogatym, kiedy ojciec jest bratem króla, kiedy ma się lepsze ubrania, zabawki, kiedy jest się rozpieszczonym i najważniejszym człowiekiem w wielkim domu. Anna najchętniej rządziłaby całym światem i nosiłaby ubrania takie, których nikt inny nałożyć nie może, miałaby cały czas ze sobą służbę, która spełniałaby każdą jej zachciankę oraz która cały czas by jej służyła i która by ją uwielbiała jak nikogo innego. Anna zawsze była tą jedyną i zawsze jej matka i jej ojciec spełniali jej życzenia jak tylko mogli. Niestety, w życie Anny zmieniło się, kiedy w pierwszy dzień tygodnia tego oto czasu narodził się mały Radocha, którego Anna od samego początku znienawidziła. Była strasznie zła i wściekła, że jest ktoś inny, kto może zwrócić uwagę jej matki i ojca. Radocha cały czas płakał co okropnie przeszkadzało Annie uczyć się. Anna przestała odzywać się do swoich rodziców, bo wiedziała, że jak tak jest, to oni zwrócą na nią uwagę i będą chcieli zrobić i dać jej wszystko żeby tylko przestała się smucić, i żeby przestała się złościć na wszystko co tylko wejdzie jej w drogę. Niestety tym razem tak nie było. Heweliusz i Dorota dawali swojej córce jeść, dawali jej co raz to nowsze i piękniejsze ubrania, ale zwracali na nią uwago mniej i tak samo nie spełniali każdego jej nawet małego życzenia. Coraz to większą miłością otaczali Radoche, który prawie wcale nie widywał rodzonej siostry. Anna miała coraz więcej obowiązków i rzeczy które musiała zrobić. Sądziła, że teraz to ona służy rodzicom, a nie oni jej. Zaczęła prawie codziennie chodzić na targ, bo matka musiała zajmować się jej bratem, a ojciec musiał pracować. Anna miała zwyczaj mruczenia pod nosem co każdy mógł usłyszeć, jeśli tylko koło niej stoi. Pewnego dnia, kiedy stała w kolejce do kupca sprzedającego futro i mruczała coś w rodzaju “To okropne stworzenie, które jeszcze moja matka nazywa moim bratem, musiało przyjść na świat, zajmuje tylko miejsce w sypialni rodziców i zabiera panie ojcu i pani matce uwagę, którą wcześniej otaczali mnie. Nie pozwala mi się skupić i powoduje, że moi rodzice dają mi coraz mniej przyjemności, a coraz więcej obowiązków. Przez tego brzydala również tu stoję, teraz w kolejce, po jakieś głupie futro i to jeszcze dla niego, żeby chłopiec miał się czym przykryć w zimę, i żeby nie było mu zimno, a ja to muszę pod kocem leżeć.” Wtedy usłyszał to jakiś pan przed nią w kolejce i zapytał.
-Czy ty jesteś tą dziewczynką Anną, której ojciec jest bratem króla, i której tydzień temu Bóg zesłał braciszka?
-Tak, to ja.
-Dlaczego więc się nie cieszysz, tylko wybrzydzasz?
-Bo ten mały Radocha zrobił coś, ze przez to moi rodzice Heweliusz i Dorota, poświęcają mi znacznie mniej czasu, i nie dają mi wszystkiego co chcę, tak jak to przedtem robili.
-Znam sposób żebyś z powrotem była kimś, albo raczej czymś ważnym, ale tym razem nie dla swoich rodziców.
-Ale dla kogo, i jak to czymś?
-Chcesz być czymś ważnym czy nie?
-Chce być KIMŚ ważnym, a nie CZYMŚ!
W tej chwili stało się cos nieoczekiwanego, co nikt tego nie widział, ani nie czuł, ani nie słyszał, prócz nieznanego pana, który to wykonał. Nawet Anna tego nie widziała, czuła tylko i słyszała. W tej to chwili nieznajomy przemienił Annę w miecz, która tym mieczem wcale nie chciała być. Poczuła, że jest teraz mieczem, nie widziała, bo miecz z oczami głupio by wyglądał, lecz słyszała, słyszała wszystko lepiej niż robiła do dotychczas. Biedna Anna, a raczej miecz, który Anną był cały czas siedział w ręce “Nieznajomego Czarodzieja”, jak Anna nazwała pana, który sprawił jej inny wygląd.
Miecz w końcu trafił w ręce kupca, który bardzo lubił sprowadzać z nieznanych lądów i wysp właśnie miecze. Kupiec miecze te oddawał, bądź sprzedawał królowi grodu. Król miał ciągle to nowych wojowników i strażników, którzy potrzebowali mieczy. Tak też u króla wylądowała Anna. Gdyby mogła powiedzieć, że to ona – Anna bratanica króla, że jest kimś więcej niż tylko zwykłym może i pięknym mieczem. Anna często spotykała się z tym królem, który teraz ją trzymał, lecz nigdy w takiej postaci. Król uznał Annę za bardzo drogocenny i niezwykły miecz, którego dostać może tylko bardzo dobry wojownik, który bardzo o ten miecz będzie dbał. Anna wiedziała, nie wiadomo skąd, ale wiedziała, że odczarować może ja tylko prawdziwy bohater który będzie tak wdzięczny za walkę Annie, że będzie chciał ją pocałować i tak też zrobi. Niestety wiedziała też, że zawsze z powrotem będzie mieczem, jak tylko nadejdzie północ. Wojownik będzie musiał wtedy ją znowu pocałować, aby była dziewczyną. Na zawsze odczaruje się wtedy, kiedy wojownik będzie ja całował dzień w dzień przez tydzień, zawsze minutę po północy, by cały tydzień miecz był dziewczyną. Musi też w ostatni dzień tygodnia wziąć z nią ślub. Lecz Anna kiedy umrze będzie dalej mieczem. Anna nie mogła tego znieść. Myślała cały czas, o tym jak bardzo bliski jej jest Radocha, choć wcześniej nie chciała go widywać. Anna – miecz leżała jakiś rok. Pewnego dnia, w pierwsze urodziny Radochy król ustawił przed sobą rząd wojowników, a raczej ludzi którzy mieli nimi zostać. Wskazał palcem na młodego człowieka i powiedział:
-Ty oto młody wojowniku, który pochodzisz z bardzo bogatego rodu wojowników, bo przecież twój ojciec także mi długo służył tak samo jak twój dziad i pradziad. Tobie oto przekaże ten wspaniały miecz, który pochodzi z naszego grodu, i który jest zaklęty, bądź zaczarowany.
Wojownik na pewno bardzo się ucieszył, ponieważ z radością w głosie odrzekł.
-Jestem tobie, najwspanialszy królu bardzo z tego powodu wdzięczny, lecz co to za klątwa, bądź zaklęcie panuje nad tym mieczem?
-Tego nikt nie wie, kupiec który mi go sprzedał mówił tylko, że jakiś człowiek, sprzedał go jemu. Tym człowiekiem na pewno był magik, tak przynajmniej kupiec mi opowiadał, był dziwnie ubrany i miał zasłoniętą twarz.
Z tym Anna się zgadzała – człowiek, który zmienił jej wygląd na pewno był kimś niezwykłym.
-W takim razie skąd ja mam wiedzieć, że ten miecz nie zwróci się przeciwko mnie, lub nie zamieni się w potwora.
-W potwora na pewno się nie zamieni, może być kimś, jakimś zwierzęciem, rzeczą, przedmiotem. Ale na pewno jeśli czymś takim jest zawsze będzie po twojej stronie. I król wręczył miecz, który KIMŚ był, do rąk Wojownika Ecelina. Ecelino ćwiczył jak posługiwać się mieczem dzień w dzień. Był zadowolony ze swego miecza i po długim namyśle oraz po ćwiczeniach stwierdził, że ów miecz je mieczem zwyczajnym w zupełności – nie ma w nim żadnej klątwy, ani żadnego zaklęcia. Ecelino nie miał pojęcia i nawet się nie domyślał, że miecz którym tak cały czas ćwiczy jest zaczarowaną dziewczyną, którą kiedyś rodzice rozpieszczali dopóki nie przyszedł na świat Radocha – brat Anny.
Pewnego dnia kiedy to Anna miałaby już jedenaście lat król rozkazał swoim najlepszym wojownikom, w których Ecelino się znajdował pojechać w nieznany teren za wielką rzekę i zwiedzić nie znane tereny. Ecelino natychmiast przyrzekł, że on się z królem w zupełności zgadza, i że jak najszybciej spełni żądanie swojego wspaniałego króla. Ecelino wraz z paroma innymi wojownikami przepłynął rzekę i udał się w tereny, które uważał za niezamieszkane. Niestety jego podejrzenia nie sprawdziły się. W lesie prawie że roiło się od innych nieznanych wojowników. Ecelino nie wiedział jak sobie z poradzi tylko z sześcioma wojownikami. Zebrał się, na odwagę, aby ich zaatakować, zaraz po tym jak oni to zrobią. Dzielny wojownik musiał mieć zaufanie do swojego miecza. Gdy tylko zbliżył się do niego inny wojownik machnął mieczem z całej siły, że aż biedak spadł ze swojego rumaka z krwawiącym brzuchem i odciętą ręką. Ecelino patrzył zdumiony. Od razu przyszła mu myśl iż to przyjaciel, nie wróg i że nie powinien go atakować. Anna strasznie się przestraszyła, że jej nic się nie stało. Bała się tego co zrobiła, wstydziła się, jak mogła zrobić coś podobnego. Nieznajomy wojownik pewnie za raz umrze, co będzie jej winą. Anna nie mogła tego znieść- ona zabiła człowieka. Nagle na człowieka który ją trzymał rzucili się inni wojownicy. Anna fruwała to tu to tam raniąc co chwile jakiegoś nieznanego wojownika, który zginał się z bólu. Dziewczynka była całe we krwi.
Po powrocie wojowników do zamku król bardzo się cieszył pierwszą walką swoich najmłodszych wojowników. Anna była zupełnie innego zdania. Kiedy wojownicy poszli już spać Ecelino nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok wiedząc, że musi wynagrodzić miecz – właśnie go za to co dla niego on zrobił, choć Anna nie uważała tego za coś dobrze wykonanego. Nagle stanął wziął miecz w ręce i zbliżył go do ust.
-Bardzo ci dziękuję, gdybyś nie ty nie dostał bym tytułu najlepszego wojownika – wyszeptał
W tej chwili miecz powędrował jeszcze bliżej ust Ecelino, aż w końcu ich dotknął. Wtedy nastał czas, którego Anna od bardzo dawna wyczekiwała.
* * *
Nagle Anna odczuła że się przemienia, poczuła coś odwrotnego niż czuła wtedy, kiedy zamieniał ją nieznajomy na targu. Tak się ucieszyła, że wreszcie ktoś po prawie dwóch latach postanowił zrobić to, o czym ona w postaci miecza marzyła tak, od tych prawie dwóch lat. Siedziała teraz przed wielkim wojownikiem. Wojownik był nie co na początku bardzo zdziwiony i nie przygotowany na ten moment. Powiedział, a raczej wymamrotał tylko:
-Czego jaśni panienka sobie życzy? A w ogóle piękna panienko, jak tyś się tu znalazła, czy tyś panienko jesteś tym ów mieczem którego przed chwilą trzymałem w dłoniach?
-Tak, to ja, to znaczy, nie jestem mieczem wspaniały wojowniku, jestem dziewczyną, mam dopiero jedenaście, lat, a właściwie to nie wiem, jak to tam miecze żyją i jak ich czas leci, tak mi się przynajmniej wydaje.
-A z jakiego rodu droga panienko jesteś, z rodu bogatego, biednego, z rodu zza morza, z rodu zaklęć i magii?
-Ja jestem tylko bratanicą króla, jestem córką Heweliusza i Doroty, zapewne król niegdyś panu o nim opowiadał, mój ojciec to przecież nie kto inny jak nie brat króla, niegdyś księcia, kiedy mój tata się żenił król Piast miał zaledwie naście lat. Między nimi, to znaczy, między królem a moim ojcem jest duża różnica wieku, bo aż kilkanaście lat.
-O jakże mi miło widzieć kogoś z królewskiej rodziny, król opowiadał mi dużo o panu Heweliuszu, o twoim ojcu, o jego braciach. Król nie ma wielkiej rodziny, jego rodzice umarli i wszystka ich rodzina. Król ma tylko jednego brata, więc często mi o nim opowiada. I o tobie też mi powiadał, i o tym jak tobie urodził się braciszek.
-Braciszek... Ja nigdy go nie lubiłam wszystko na niego zrzucałam i też z tego powodu w miecz mnie ktoś zamienił, a nawet nie ktoś, lecz pan, od którego kupiec kupił mnie. Muszę ci coś powiedzieć o czym powinieneś wiedzieć.
-Oczywiście proszę panienki, proszę mówić.
I Anna opowiedziała wszystko wojownikowi, jak to jest z tym mieczem, i kiedy będzie dziewczyną a kiedy mieczem.
-Oczywiście zrobię to. – powiedział po namyśle wojownik
-Co wojowniku zrobisz?
-Wyjdę za ciebie droga pani, wyjdę, pocałuję cię o każdej północy, abyś mogła być wiecznie dziewczyno moją żoną, najwspanialszą żoną, wie ile musiałaś przecierpieć będąc czymś, czym zabijałem ludzi.
-Byłam bym ci bardzo wdzięczna, gdybyś tak zrobił.
No i tak się stało....
Ecelino dzień w dzień całował dziewczynkę, aż do ostatniego dnia, kiedy to w ukryciu przed innymi wojownikami i samym królem wzięli ślub, ażeby nikt nie dowiedział się o ich małżeństwie, wypłynęli do innego grodu. Wrócili dopiero wtedy, kiedy byli pewni, że wszyscy ludzie o nich zapomnieli.
Mogę tylko powiedzieć, że długo będą ze sobą szczęśliwi.
KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum zwierzaki domowe Strona Główna -> Twórczość forumowiczów Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme Diddle v 2.0.20 par HEDONISM